Proszę, proszę, czy Państwo wiedzą, że rybka bojownik jest jednostką komunikatywną i spostrzegawczą? A człowiek widzi, to co chce zobaczyć?
Będąc ostatnio na zakupach na giełdzie zoologicznej, nabyłam bojownika. Nie mogłam się oprzeć, widząc te biedactwa trzymane w plastikowych kubeczkach wielkości szklanki, wypełnionych wodą do połowy. Świata nie zmienię, ale mogę zmienić świat dla jednej rybki – pomyślałam. Mam w pełni wyposażone akwarium 40 litrów, małe, ale na Bojownika z opcją dokupienia mu trzech żon – akurat. I tak trafił do mnie Amadeusz. Na giełdzie wyglądał dość sierotowato – skulone płetwy, apatyczny, w kolorze brudno-czerwonawej szmaty. Zasadniczo obraz nędzy i rozpaczy. Kurczę, jak to pozory mylą! Amadeusz mógłby spokojnie wygrać konkurs na metamorfozę miesiąca. Potrzebował 24 godziny, aby stać się Przepiękny.
Szybciutkie przejrzenie stron o bojownikach przyniosło mi sporo dalszych zaskoczeń. Podobno bojowniki rozpoznają opiekuna i w ogóle są inteligentne – naturalnie na swój podwodny sposób.
Siedzę teraz przy akwarium, i czuję się oszukana. Po pierwsze, sądziłam, że Amadeusz zwodowany z pudełeczka 200 mililitrów do czterdziestolitrowego akwarium będzie w jakiś sposób zaskoczony, uradowany, może nawet szczęśliwy. Nie oczekiwałam, że będzie klaskał płetwami z radości, ale odrobinę entuzjazmu mógłby chyba wykazać? Tymczasem Ryb żegluje sobie dostojnie, z gracją i wdziękiem, jakby się urodził w moim akwarium i żadnej traumy kubeczkowej nie doznał. Po drugie, zakup miał być aktem litości nad uciśnionym brzydalem, a Amadeusz okazał się urody ponadprzeciętnej. I wreszcie po trzecie, zaczynam podejrzewać, że on mnie po prostu nabrał. Jako jednostka inteligentna zrobił z siebie sierotkę, żeby mnie wziąć na litość, a ja głupia dałam się podpuścić. Przesadzam? Szkoda, że Państwo go nie widzą. Podpływa do szyby, zatrzymuje się i ma triumf wypisany na pysku.