Nasz koci świat składa się z Fionki, Pestki i Rudego, Bursztyna i Majorki. Rudzielce tworzą koalicję kolorową przeciwko czarno-białej Pestce.
Generalnie życie kota jest baaardzo przyjemne. Się śpi, bawi i je, z przewagą spania. Najlepiej się śpi na świeżym praniu (ładnie pachnie), na sprzęcie grającym (grzeje), na dębowym stole (ciągoty pro-ekologiczne) oraz na oparciu fotela (nie wiadomo, dlaczego). Wariant specjalny: spanie w umywalce.
No i oczywiście śpi się w łóżku, ale łóżko pełni w życiu kota inną, znacznie ważniejszą rolę. Łóżko, a zwłaszcza poduszka, okazuje się być najlepszym miejscem na kocią porodówkę, i nie ma znaczenia, jak bardzo wygodne miejsce przygotuje pańcio. Pańcio, nie wiedzieć czemu, nie lubi, jak Fionka koci się w łóżku, więc kocica się maskuje do ostatnich chwil i zawsze udaje się jej wykręcić pańciom numerek. Potem zgadza się z godnością osobistą na eksmisję do skrzyneczki, chociaż jeszcze nieraz szybciutko przeprowadza całą rodzinkę z powrotem. Wprawdzie maluchy noszone w pysiu często protestują, ale Mama Fiona nie zwraca uwagi na fanaberie potomstwa, bo ona przecież (jak każda mama) wie lepiej, co dla dzieci najlepsze.
Rudy, o dziwo, jest dobrym, opiekuńczym ojcem. Początkowo baliśmy się, że może maluchy skrzywdzić i staraliśmy się go izolować od rodziny. Rudy przeżywał to boleśnie: wysiadywał pod drzwiami pokoju z kociętami i wydzierał się wniebogłosy na znak protestu. Pewnej nocy Fionka wyniosła dyskretnie cały miot na kanapę w dużym pokoju i ku naszemu zdumieniu zastaliśmy rano wszystkie rudzielce zgodnie zwinięte razem: Rudy z żoną i czwórka dzieci.
Początkowo kocięta głównie śpią, ale niektóre potrafią prychać jeszcze zanim otworzą oczy! Kiedy wreszcie rozpoczynają samodzielnie wychodzić ze skrzyneczki następuje w domu przemeblowanie i rozstawiamy metalowy kojec, żeby kiciusie były bezpieczne,
Kocięta wypuszczane są „na dalsze trasy” pod ścisłą kontrolą. Nauka jedzenia zaczyna się od owocowej kaszki dziecięcej, za którą przepadają kolejne pokolenia kocie. A potem Whiskas junior, uwielbiany przez wszystkie nasze koty, również dorosłe. Magię Whiskasa odkryłam przypadkowo już dawno, kiedy próbowałam odrobaczać kocie towarzystwo. Kto chciałby poznać tajniki tej operacji zachęcam do przeczytania niezwykle prawdziwego tekstu „jak zaaplikować kotu tabletkę” na stronie leksykot.top.hell.pl
Otóż kiedy opatrzyłam już swoje rany, zdesperowana wymieszałam pastę Panacur z Whiskasem i…okazało się, że koteczki z apetytem zeżarły całą porcyjkę i mile widziałyby dokładkę. Na co dzień państwo Kotowstwo jadają Acanę, ale puszeczka Whiskasa zawsze awaryjnie w domu być musi (a może trzeba będzie ukoić jakiś koci smuteczek?).
Na tym etapie rozwoju kociąt czas też na kuwetę. Początki bywają różne. Ostatnio cały miot uznał, że żwirek o zapachu jabłka jest fantastycznym miejscem do spania i kotki wprowadziły się do kuwety. O ile można zrozumieć głupiutkie maluchy, o tyle zadziwiła mnie Mama Fionka, która doskonale zna ten żwirek i wie do czego służy, ale na życzenie dzieci również ułożyła się do spania w kuwecie!
Po dwóch dniach intensywnych działań edukacyjnych z naszej strony wszyscy wszystko zrozumieli i malcy z powrotem wprowadzili się do skrzyneczki, a kuweta ze żwirkiem służy do celów higienicznych.
No i trwa na całego zabawa. Biedna maskotka Gonzo na wstążce nieczęsto wypoczywa, bo kociaki uwielbiają na niego polować.
Pestka jest wysterylizowana i nie lubi rudego klanu. Ale za to ma znacznie ciekawsze życie, bo swobodnie zwiedza okolicę. Pełni zaszczytną rolę kota służbowego i wywiązuje się z zadań wzorcowo. Upolowane zwłoki układa w miejscach, które uznała za reprezentacyjne, toteż widok łupów kocich tuż przed drzwiami wejściowymi nie należy do rzadkości. Fotek nie pokażę, bo to strona bez przemocy.