Ksero może być fałszywką!

Ksero może być fałszywką!
11 listopada 2013 Beta Plus

Zdarzyła mi się ostatnio historia, którą warto się chyba podzielić. No to się niniejszym dzielę. Zadzwoniła do mnie pani, zainteresowana moimi szczeniaczkami. Ale zainteresowana jakoś tak dziwnie: nie pytała o dostępną płeć, nie zainteresowała się charakterem malców, nie pytała nawet o cenę, tylko ciekawił ją rodowód. W sumie nic to nadzwyczajnego – rodzice są przecież ważni, ale pani nie chciała o nich o nich nic wiedzieć, tylko poprosiła, abym jej wysłała kserówki rodowodów, bo chce je przeanalizować. Zasugerowałam, że wyślę dane przodków mailem lub SMS-em, ale pani stwierdziła, że się na komputerach i telefonach nie zna i poprosi o tradycyjną formę: ksero w kopercie na adres domowy. W końcu – jak stwierdziła – wydatek jest spory, to chyba może się czegoś dowiedzieć. Bo to ma być piesek dla dziecka, więc musi sprawę dobrze przemyśleć. W sumie, dlaczego nie? – pomyślałam i  przygotowałam papiery. Chociaż nadziwić się nie mogłam, że kogoś może zainteresować akurat ten aspekt zakupu psa, a nie pyta o sprawy znacznie ważniejsze. No, ale ludzie są różni…  Że jednak ksero było akurat nieczynne, przełożyłam sprawę na następny dzień. Tymczasem pani zadzwoniła z pytaniem, czy już wysłałam rodowody i – ku memu zaskoczeniu – w tle usłyszałam szczekanie całego stada psów. W głosie pani wyczułam także lekkie zniecierpliwienie z powodu opóźnienia, ale nadal nie padło ani jedno pytanie o szczeniaczki! Wyjaśniłam, że wyślę kserokopie następnego dnia, odłożyłam słuchawkę i zastygłam w niemym zdumieniu. Coś mi nie grało, ale co? Moje wątpliwości rozwiał mój mąż. Istnieje otóż spore prawdopodobieństwo, że owa pani ma właśnie szczenięta i wymyśliła sobie, że będzie lepiej brzmiało, że są one „po rodowodowych rodzicach”. I w banalnie prosty sposób zaplanowała otrzymanie kserokopii, które następnie będzie mogła z dumą zaprezentować naiwnym nabywcom. Oczywiście mogę się mylić. Ale mogę też mieć rację… W każdym razie dokumentów nie wysłałam i poinformowałam o tym panią. Była rozczarowana, ale nie przyszło jej nawet do głowy poprosić, abym jej po prostu podyktowała dane moich psów. Interesowały ją wyłącznie kserówki…