Normalni inaczej, czyli o nas i naszym zwierzyńcu

Normalni inaczej, czyli o nas i naszym zwierzyńcu
8 lipca 2012 Beta Plus

O nas i hodowli Beta Plus, czyli normalni inaczej

Wychowani byliśmy na wierszyku, rozpoczynającym popularny w czasach naszego dzieciństwa program „Zwierzyniec”:

„I kudłate,
I łaciate,
Pręgowane i skrzydlate,
Te, co skaczą i fruwają,
Na nasz program zapraszają.”

No i mamy to, o czym marzyliśmy:
Kudłata jest nasza ruda kotka syberyjska Fionka i jej córeczka Frotka,

beta plusbeta plus

 

łaciate bywają nasze beagle, choć zazwyczaj są czaprakowe:

beagle szczeniaki beagle szczeniaki

łaciata jest też kocica Pestka

hodowla psów rasowychhodowlahodowla

pręgowany jest nasz kot brytyjski Rudy,

kot brytyjskikot brytyjskikot brytyjski

– skrzydlata jest Lora, gadatliwa papuga Żako, pokrzykująca na psy moim głosem – kiedy otwieram drzwi do ogrodu – „szybciutko, spacer, spacer!”. Kiedy odbieram telefon, uprzejmie zagaduje „Tak, słucham”, gdy kończę rozmowę kwituje radosnym: „No to pa”:

hodowla hodowlahodowla

a skaczą westy (west highand white teriery)

westywesty

i wszyscy pozostali, za wyjątkiem żółwia greckiego Bohuna, który nie skacze, ale za to biegnie do sałaty z prędkością światła. Dodam, że żółw jest jedynym znanym mi stworzeniem, które posiadło umiejętność teleportacji, toteż na spacerku nie można spuścić go z oka nawet na moment, bo znika jak sen złoty i pojawia się Zupełnie Gdzie Indziej i Kiedy Indziej. Bohun trafił do nas „po przejściach” z nieco zdefasonowaną powypadkowo skorupą, ale od 14 lat mieszka z nami ciesząc się doskonałą kondycją i apetytem.

Mamy też stadko bezimiennych złotych rybek (z nadzieją, że kiedyś każda spełni trzy nasze życzenia).

hodowla

Grono naszych podopiecznych powiększa się czasami przypadkiem, czasami w ramach realizacji marzeń.
Od blisko roku zamieszkała z nami świnka Dosia. Podobno mikroświnka, być może świnka peruwiańska lub wietnamska, w każdym razie urocze stworzenie wagi około 20 kilo. To znaczy teraz 20 kilo, bo trafiła do nas jako prosiątko około 5 kilogramowe. Dosia miała wystąpić w roli głównej na grillu u rolnika, na szczęście plany pokrzyżowała nasza koleżanka, która nie mogła spokojnie przyglądać się planowanemu morderstwu prosiaczka. Odkupiła więc malucha pod wpływem nagłej litości, po czym zorientowała się, że absolutnie nie ma warunków na świnkę! Tego samego dnia odebrałam telefon: „przyjeżdżajcie szybciutko, mam dla was niespodziankę”. Niespodzianka wprowadziła się do psiego przedszkola, zamieszkała w psiej budce, otrzymała basen, bo okazało się, że kocha kąpiele i z radości macha ogonem jak wszystkie psy. A jak posiłek się opóźnia, to pokwikuje w zagródce z wyraźnymi pretensjami. A że świnki podobno nie lubią samotności, zakupiliśmy Dośce koleżankę, o wdzięcznym imieniu Megi. Obie dziewczynki bez problemu wtapiaja się w psią sforę, na dowód filmiki, ilustracja relaksu w niedzielne leniwe popołudnie:

A tak wygladała Dosia jako prosiaczek:

świnia - dosiadosia

Ssaki i ptaki fascynowały mnie zawsze, ze wstydem przyznam jednak, że o płazach i gadach miałam dość lekceważące mniemanie. I błąd. Aktualnie w naszym domu mieszkają także dwie przepiękne, zielone felsumy madagaskarsie grandis (Felix z żoną), agama brodata Agatka (płci niewiadomej), stadko kumaków dalekowschodnich oraz wąż zbożowy Gucio. Gucio – niejadowity i niedusicielowaty podopieczny mojego męża – chwilowo najbardziej przypomina wielkością i grubością sznurówkę, ale mąż twierdzi, że wyrośnie na dorodne wężysko. Pożyjemy, zobaczymy…

waz

Nasz nowy skarb ma na imię Bajka i przyjechał ze Słowacji. Po 8 tygodniowe szczeniątko wybrał się mój mąż, ja niecierpliwie czekałam z resztą sfory w domu. Wreszcie przyjechali! Mąż postawił małą na podłodze, mała z wdziękiem przydepnęła sobie uszy, ja kwiknęłam z zachwytu, a mój mąż stwierdził „chciałaś, to masz, ale moim zdaniem nie trzeba było wydawać ciężkich euro, tylko skrzyżować beagle z westem i miałabyś to samo”. I coś w tym jest. Natomiast mój ojciec, kiedy usłyszał, że Bajka jest rasy Petit Basset Griffon Vendeen skomentował: „córka, masz już west highland white terriery, nie możesz wreszcie kupić czegoś o normalnej nazwie, jak choćby jamnik”?
Bajka jest niesamowitą gadułą – kiedy tylko nas widzi zaczyna swoją opowieść w psim dialekcie będącym czymś pośrednim pomiędzy cichym poszczekiwaniem a popiskiwaniem. Od pierwszego wejrzenia pokochała nasze beagle, do westów podchodzi natomiast z lekką rezerwą.

bajkahodolwa psówhodowla psów rasowych

 

No i wreszcie pojawił się psiaczek o prostej nazwie: kundelek. Fabia przyjechała do nas prosto ze schroniska, w którym udawała nieśmiałą, zestresowaną panienkę. W rzeczywistości jest przebojową dominantką i ustawia całe towarzystwo, które – nieco zaskoczone – uprzejmie jej ustępuje. Dokonała aneksji fotela, którym chętnie dzieli się z nami, ale w żadnym wypadku nie wpuści innego psa. Jest niezłą sekutnicą dla naszego stadka, ale w stosunku do ludzi jest tak grzeczna i posłuszna, że aż wzruszająca. Rano, kiedy wypuszczam psy na dwór, Fabia się dematerializuje. Kiedy sfora galopuje ochoczo do ogrodu, ona staje się niewidzialna i nagle materializuje się gdy zostaje sama z nami. Wówczas ma swoje pięć minut indywidualnych pieszczotek, które bardzo sobie ceni. A na spacerek decyduje sie dopiero po naszej porannej kawusi. Żeby nie wpadła w kompleksy powiedzieliśmy jej, że jest łajką środkowoeuropejską , w co chętnie uwierzyła.

lajkalajka

Do rudego klanu dołączyła Fiolka i Oliwier, para kotów brytyjskich długowłosych. Są boskie!

kotykoty

Znajomi twierdzą, że jesteśmy po prostu „normalni inaczej” i potrafią odwiedzić nas ze swoją przyjezdną rodziną, żeby obejrzeli sobie nasze Zoo. Po takich wizytach córka od lat odgraża się, że wprowadzi bilety wstępu.
Hodowlę w Związku Kynologicznym zarejestrowaliśmy 24 lat temu na A. P. Marek (Anna i Piotr Marek), bo oboje jesteśmy jednakowo zaangażowani w psie sprawy. Do dziś wiele osób na nasz widok stwierdza: o, przyjechali A. P. Marek! Damska część naszego związku (czyli ja, Anna) pełni z reguły zaszczytną rolę sekretarki, męska połowa odpowiedzialna jest za stan techniczny otoczenia i finanse. Reasumując mój mąż ma osobistą sekretarkę, a ja swojego prywatnego księgowego. Natomiast zwierzakami zajmujemy się razem. Przydomek Beta Plus to pamiątka naszej pierwszej wspólnej suczki hodowlanej Bety, do której dołączaliśmy (stąd plus) kolejne zwierzaki.
Przez wiele lat byłam kierownikiem sekcji w kaliskim Oddziale Związku Kynologicznego i dzięki temu miałam możliwość czerpać wiedzę nie tylko z własnych doświadczeń, ale i z cudzych. Z pracy w Oddziale zrezygnowałam, ale przyjaźnie pozostały, więc nadal obracamy się w towarzystwie Psiarzy, Kociarzy i wszystkich zwierzolubów pozytywnych. Oboje pracujemy zawodowo, toteż nasze Zoo jest naszym hobby. W opiece nad zwierzętami pomagają nam dzieci i zaprzyjaźniona „psia niania”. Dzięki temu stadko stale jest pod czujną opieką, ważną szczególnie wtedy, gdy w domu przychodzą na świat szczenięta. Staramy się, aby nasze psy były doskonałe eksterierowo i w świetnej kondycji, dlatego sprowadziliśmy 3 sunie z zagranicy, z renomowanych hodowli. Kryjemy nasze suczki w najlepszych polskich hodowlach. Ale zdecydowanie wolimy, kiedy nasze szczenięta trafiają do domów, w których będą przyjacielem rodziny a nie „materiałem genetycznym do hodowli”. Chcemy, aby ktoś je kochał nie dla ich urody, ale dla nich samych. Dotychczas nasz dom opuściło ponad 300 szczeniąt, co nie jest żadnym osiągnięciem, bo daje statystycznie jedno szczenię miesięcznie. Dlatego z jednej strony uważam, że mamy już spore doświadczenie i niejedno widzieliśmy w psiej branży, ale nadal pozostajemy hodowlą domową, w której każdy szczeniak jest „dopieszczony” i zadbany.