Po pierwsze można oczywiście nie szykować niczego, licząc, że jakoś to będzie. Ale znacznie rozsądniej zgromadzić zestaw porodowo-połogowy, żeby nie żałować po czasie.
Przyda się:
-skrzynka porodowa ustawiona w spokojnym miejscu na folii lub zmywalnej wykładzinie, blisko łóżka. Literatura poleca drewniane skrzynie, z listewkami nabitymi dookoła, aby zmęczona mama nie przygniotła szczeniąt.
-termometr weterynaryjny,
-środek do dezynfekcji, np. weterynaryjny Vircon,
-zdezynfekowane nożyczki (można ewentualnie przygotować nici do podwiązania pępowiny, ale zwykle wystarczy ją obciąć w odległości około 5 cm od brzuszka i nie trzeba wiązać),
-pojemnik na łożyska (można pozwolić suce na zjedzenie kilku, ale przy dużych miotach nadmiar może wywołać biegunkę, więc lepiej je zabrać i wyrzucić),
-termometr pokojowy, do sprawdzania temperatury na posłanku. Optymalna podczas porodu wynosi 28 stopni, potem można ją sukcesywnie zmniejszać,
-latarka, bo jeśli nocą rodząca suczka chce koniecznie wyjść „na siusiu”, to nie możemy jej spuszczać z oka,
-kaganiec weterynaryjny (z miękkiej tkaniny), gdyby w szoku porodowym suczka próbowała gryźć. Zakładany tylko na moment niezbędnej interwencji, np. wyciągniecie szczeniaka, który utknął w drogach rodnych,
-gazety do rozłożenia wokół legowiska,
-ręczniki papierowe,
-mop i Domestos,
-ręczniki zwykłe, do energicznego wytarcia noworodka,
-zegarek do kontrolowania czasu, notes i długopis. Notujemy temperaturę suki, okresy parcia, podane leki, kolejność maluchów i ich wagę. pamięć jest zawodna!
-numery telefonów do całodobowych lecznic weterynaryjnych, a zwłaszcza do swojego ulubionego, kompetentnego lekarza, (z którym umawiasz się wcześniej na „dyżur pod telefonem”
-naładowany telefon,
-kawa,
-ciekawa ksiażka, panom polecam wszystko, co napisał Jeffery Deaver, paniom powieści Joy Fielding, są na tyle wciągające, że redukują senność,
-cardiamid z kofeiną w kroplach, na język dla szczenięcia urodzonego w kiepskim stanie,
-gumowa gruszka (najmniejszy rozmiar), do udrożnienia noska z wód płodowych,
-oksytocyna, która wzmaga skurcze porodowe, jednak trzeba uważać, bo podana za wcześnie może spowodować nawet pęknięcie macicy. Nigdy nie stosować przed pierwszym szczenięciem,
-dokładna waga do zważenia szczeniąt,
-ogrzewanie posłanka, najlepiej czerwona „kwoka”. Białej nie lubią suczki, jest zbyt jaskrawa. Dzięki kwoce na stojaku można płynnie regulować temperaturę posłania, sprawdza się znacznie lepiej niż termofor lub poduszka elektryczna,
-jeszcze więcej kawy, zwłaszcza o 4 nad ranem,
-czekolada,
-skrzyneczka, do której można zapakować rodzącą suczkę w razie konieczności dojechania do lecznicy
-koszyczek z termoforem, na szczenięta, jeśli jedziemy z sunią do lecznicy po pomoc,
-glukoza w płynie
-wapno i magnez
-mleko zastępcze, np. Mixol
-odpowiedniego rozmiaru buteleczka, najlepiej elastyczna, żeby delikatnie zachęcić malca do jedzenia,
– miękki smoczek, najlepiej nacięty na krzyż,
-cewnik i strzykawka – bardzo słabe szczenięta można często uratować, karmiąc je sondą żołądkową. Zabieg wprawdzie nieprzyjemny i stresujący, ale wbrew pozorom łatwy do wykonania,
-czopki przeciwbólowe i bobotic, bo szczenięta, które muszą być karmione przez człowieka, mimo masażu brzuszka cierpią często na kolki jelitowe,
-budzik
-cierpliwość
-opanowanie
-butelka schłodzonego szampana
W optymistycznym wariancie będziesz potrzebować jedynie posłanka, środków czystości i szampana. Czego Ci oczywiście życzę.