Dziś Wielki Dzień dla Friki. Wyjechała do Warszawy, gdzie postawi świat na głowie bardzo sympatycznym ludziom. Malutka wygląda jak aniołek, eksterierowo doskonała, ale charrrakterrrek to ona ma. Zaczęła zapowiadać się na zołzę, jak tylko otworzyła oczka. Miot był raczej skromniutki – urodziły się dwie panienki, ale za to dorodne i cudnie pigmentowane – więc szybko przebolałam, że tylko dwie. Bliźniaczki okazały sie jak ogień i woda. Frida była wyraźnie woolie, miękka i puszysta z wyglądu – i taka sama z charakteru. Sama słodycz, drepcząca za nogą ludzką jak przywiązana, wtulająca czarny nochalek w szyję każdego, kto ją akurat miział. Przytulasta na maksa, a jednocześnie grzeczna niebywale: zdjęta z kolan i zaniesiona do kojca w kuchni stała chwilę popatrując w górę z nadzieją, że to jednak pomyłka, że ktoś ją ponownie zaraz zabierze na pieszczotki, ale za moment posłusznie szła na posłanko. Zwinięta w kłębuszek obserwowała otoczenie, potem zaczynała ciamkać gryzaczek, wreszcie zasypiała przytulona do ulubionego misia. W sumie bardziej pasowała na rodzeństwo maskotki, niż przedsiębiorczej Friki. Natomiast Friki miała swoje zdanie w każdej kwestii i manifestowała je na cały regulator. Nie, żeby była szczekliwa, ona po prostu jest ROSZCZENIOWA. Bóg raczy wiedzieć, po kim ona poszła, bo po mamie Śnieżce to na pewno nie, babcia i prababcia także odpada, pozostaje linia tatusia. Czyli to geny francuskie okazały się wredne, bo tatuś z Francuzów pochodzi. Przy czym – bądźmy sprawiedliwi – tatuś jako taki jest cichym, pogodnym miśkiem, bardziej (nie obrażając nikogo) pierdołą niż zadziorem. Gdyby to zależało tylko ode mnie, zadziorna Friki zamieszkałaby w domu z ogrodem, w towarzystwie psa wyżła, gdzie mogłaby wyszaleć się, a swój temperament rozładować w zabawach z drugim psem. Anielska Frida natomiast pojechałaby do Stolicy, mieszkać na salonach w bloku jako słodka jedynaczka. Ale wyszło inaczej, co powinno być mi nauczką na przyszłość. Warszawiacy przyjechali zarezerwować sunię zbyt wcześnie, wtedy, gdy trudno było cokolwiek mówić o charakterze szczeniąt. Zakochali się we Friki i koniec. A kiedy uprzejmie im doniosłam, że wybranka zapowiada się na trudną dziewczynkę, było już za późno. I jest jak jest, mam nadzieję, że losy obu panienek potoczą się szczęśliwie, bo nawet trudny westie jest przecież cudowny.