Nowy Nabytek
19 lipca 2012 Beta Plus

 

Siedzi przy mnie Najnowszy Nabytek. Ma pięć miesięcy, ale wygląda na trzy, został starannie wytrymowany i – co tu kryć – wygląda niewyjściowo. Usiłuję dostrzec w nim bogaty potencjał genów, ale niestety przesłaniają mi go (ów potencjał) wielkie uszy. Nabytek przygląda mi się filozoficznie oczkami wilgotnymi od kropelek Sulfacetamid, bo niestety przyjechał z fatalnym zapaleniem spojówek, i lekko przekrzywia łepek. Zamiast podziwu budzi współczucie – zupełnie nie wiadomo dlaczego. Smutny jakiś, a może tylko nad wiek poważny, zwłaszcza, że sprawia wrażenie młodszego niż twierdzi metryka. -To ten dzieciak? – zapytała Córcia na widok Najnowszego Nabytku.  Przytaknęłam entuzjastycznie, oczekując naiwnie okrzyków zachwytu. -Mały – potwierdziła moje obawy, ale na widok mojej miny dodała szybko – w tydzień albo dwa tak go wykarmię, że urośnie ze 20%. Zanim dodała, że nauczy go też czytać, miałam ochotę – podobnie jak tatuś z reklamy zacytowanej przez Córcię – zamknąć drzwi, ale postanowiłam walczyć jak lwica. Ustawiłam Nabytek w pozycji wystawowej, co malec przyjął z godnością osobistą. Punkt dla niego. Dalsze plusy: piesek jest krótki, kompaktowy, długa szyja, idealny grzbiet, doskonałe kątowanie tyłu, wspaniała jakościowo szata. Tylko głowa nie z tej bajki…  Dobrze, powiedzmy sobie szczerze, choć trudno to z siebie wydusić: Nabytek oprócz uszu w stylu nietoperza ma dodatkowo długi pyś. Zupełnie gratis. Oczywiście wiem, że to optyczna zmyłka po dokładnym trymowaniu głowy, że przeskubany westik w tym wieku MA PRAWO tak wyglądać, że proporcje rosnącego psa bardzo się zmieniają, że główka szybko obrośnie, ale…

***